Myślicie, że wybierając OFE podejmujecie decyzję życiowej wagi? Nie bądźcie naiwni. Wyliczenia pokazują, że różnica między najlepszym i najgorszym pozwoli wam kupić…
Przekonują wszyscy dookoła. Także media. Wybór OFE ma decydujące znaczenie dla wysokości przyszłej emerytury. Czyżby?
Spójrzmy na liczby. Z danych przygotowanych przez Komisję Nadzoru Finansowego wynika, że różnica między maksymalnym najlepszym, a najgorszym wynikiem kwartalnym OFE wynosi 11,1 proc. Fajnie? Fajnie.
Tyle, że w tym samym czasie najwyższa kwartalna stopa zwrotu indeksu WIG20 była wyższa od wyników najlepszego OFE o 10 pp. Co oznacza, że nic z tej informacji nie wynika. Lepiej spojrzeć na inny wskaźnik.
Średni kwartalny wynik polskich OFE to 2,22 proc. (czyli niecałe 9 proc. rocznie). Różnica między najlepszym, a najgorszym wynosi 0,28 pp (1,12 proc.). I to już jakiś konkret.
Tyle, że ciągle jeszcze nie wiemy, ile zyskamy wybierając ten czy inny fundusz. Żeby się o tym przekonać, przeprowadzimy prostą symulację.
Fundusz A osiąga wynik zbliżony do średniej wszystkich OFE (czyli 9 proc. w skali roku). Fundusz B jest tak dobry, jak najlepszy OFE na rynku (10,1 proc. rocznie). Dodamy jeszcze fundusz C, który w cudowny sposób pomnaża pieniądze swoich członków zarabiając 20 proc. w skali roku. Oszczędzamy przez czterdzieści lat. Efekty?
Na wykresie powyżej możecie zobaczyć różnicę w zgromadzonym przez poszczególne OFE kapitale. Dla Funduszy B i A to 425 zł, dla funduszu C i A – 4 250 zł. Co konkretnie z tego wynika?
Policzmy. Przeciętny mężczyzna osiągający wiek emerytalny (67) spędzi na emeryturze kolejnych 11 lat. Zakładając, że zakład emerytalny będzie waloryzował jego kapitał o stopę inflacji, różnica w wysokości otrzymywanej emerytury wyniesie albo 3,22 zł (B i A), albo 32 zł (C i A).
Słowem, wybierając OFE dziś możecie zadecydować o tym, czy będziecie mogli kupić sobie dwa dodatkowe egzemplarze Gazety Wyborczej miesięcznie po przejściu na emeryturze.